Szedlem obok niej, znow bawiac sie sztyletem. Gdybym byl bardziej opiekunczy, to moglbym ja poniesc, w koncu jest ranna. Ale przeciez to nie dziecko... Chociaz, nie, w sumie ona jest dzieckiem... Ale sama mowila, ze umie sobie sama radzic.
Zastanawialem sie, jak dlugo bedzie mi odpowiadalo takie zycie. Bo na razie jeszcze jej tego nie powiedzialem, ale postanowilem dolaczyc do plemienia i zgodzic sie na to wszystko tylko dlatego, ze mi sie nudzilo.