Zaskoczona chybieniem, wylądowałam niezbyt zgrabnie, ale stabilnie na ziemi. Od razu odwróciłam się przodem do dziewczyny i widząc dzidy lecące w moją stronę szybko pobiegłam w bok, próbując ich uniknąć. Jeden szpikulec zahaczył o mój ogon, wyrywając trochę futra, a inny o bok, rozdzierając mi skórę na żebrach. Gdybym mogła, to pewnie bym pisnęła. Ale pomimo chęci nie wydałam z siebie żadnego dźwięku, biegnąc przed siebie, chwilę później zawracając i znów biegnąc wprost na dziewczynę. Jednocześnie zmieniłam się w wilka i znów się na nią rzuciłam, szykując się do gryzienia.