Amber przywędrowała nad wodę, nadal była w wilczej postaci. Spojrzała na rzekę, w której widniały odbicia niewielkich wiśniowych drzew. Tych roślin było tu pełno, rosły one w równych odstępach od siebie, znajdując się po obu stronach leniwie płynącej rzeki. Wydawało jej się, iż jest tu nieco zbyt... słodko, ktoś nieźle przesadził z tymi drzewami. Usiadła na brzegu, przy kamieniach. Była zmęczona po ostatnich wydarzeniach. Evora gdzieś poszła, co nie bardzo jej przeszkadzało, gdyż wolała samotność. Ziewnęła i położyła się na trawie, na plecach, patrząc w niebo.