Przymknęła powieki, dając wspomnieniom wślizgnąć się do jej myśli. Szare niebo przywiodło wspomnienia najdalsze i najbardziej zniszczone. ,,Niemal jak stare fotografie,, pomyślała. Głód, pusty bez uczuciowy umysł, wiatr uderzający o młodą szarą i brudną skórę. Głosy, ciepłe ręce które podnoszą ją i mówią ,,wszystko będzie dobrze,,. Blask jakby zapałki w umyśle. Urywki rozmów pytających o przeszłość. Próby wytłumaczenia jej dziwnego pojawienia się. Oczy utkwione w jej, odczucie jakby nagle stała się zwierzyną. Następnie dłonie otulają ją na nowo, prośby by dołączyła i wyciągnięta dłoń. Chwyta ją, zmierza ku niej. Gdy nagle ręka puszcza, wyślizguje się i jak kruche szkło rozbija się. Wybucha płomień któremu umyka pogrążając się w ciemności...