Amber ignorowała resztę wilków i ludzi, którzy tu byli. Minęła ich wszystkich i wysforowała się naprzód. Mogła się przemieć w człowieka i wejść na drzewa, tak jak robiła to ta dziewczyna, ale była na to zbyt leniwa. Co chwilę przystawała i zbierała pióra, które leżały na ziemi. Było ich o wiele mniej niż na dachach, no ale zawsze. Lepsze to niż nic. Feniksy leciały coraz szybciej, chyba były już blisko celu.