Czyli miała szukać feniksa? Podniosła się, by odejść, ale nagle zatrzymała się wpół kroku. Wszystkie te ptaki były mniej więcej takie same, zrodzone z ognia. Jedynym feniksem, który się wyróżniał był przecież ten srebrny. Zwłaszcza, że był srebrny. Skoro był zrodzony z wody, ognia, światła i spadł ze sfery to mógł być takiej barwy. Wróciła się i spojrzała w oczy feniksowi.
- Przecież to o Ciebie chodzi. Mam zdobyć Twoje własne pióra i Ci je wręczyć? - mruknęła ponuro.