Przyszła do portu i stanęła na pomoście. Patrzyła na nieliczne statki, które pływały po wodzie, w poszukiwaniu wolnego miejsca. Amber kusiło, by kiedyś wypłynąć gdzieś daleko, najlepiej za morze. Jednak kto wie co ją tam czekało, może jałowa ziemia albo dzika dżungla. Ziewnęła znudzona i wtedy usłyszała jakieś podekscytowane krzyki kilku dzieci, które bawiły się w porcie. Dziewczyna uniosła głowę i zauważyła jakieś ogniste ptaki. Leciały porozrzucane po całym niebie, niektóre bardzo wysoko, na wysokości chmur, a niektóre nisko, niemalże nad dachami niektórych domów. Ich barwy były różne. Niektóre były żółte, pomarańczowe albo rdzawoczerwone, Amber rozpoznała jednak w owych ptakach feniksy. Nie miała pojęcia, że one tu żyją. Każdy ptak był niezwykle piękny. Zaciekawiona wstała i poszła za feniksami. Gdzie one lecą i po co? Mogła się tego dowiedzieć i tak nie miała nic do roboty.