Smok ryknal ponownie, gdy jego swieza rane ogarnely plomenie. W powetrzu dalo sie wyczuc niezbyt przyjemny zapach palonego miesa. Gad postapil kilka krokow w strone drugiego, ktory byl sprawca jego cierpienia. Zamachnal sie na niego skrzydlem, ale nie trafil i znow sie zachwial.
Tamta dwojka stracila zainteresowanie wilkami, ale wciaz pozostala dziesiatka gadow. Co gorsza, zaczely krazyc wokol wilkow. Teraz, gdy zobaczyly, ze te male stworzenia potrafia sie bronic, postanowily byc ostrozniejsze. Jeden z gadow wyskoczyl w strone nowo przybylej wadery.
Obejrzalem sie. Za mna stala jakas wilczyca. Pomachalem jej ogonem na powitanie.