Chwilę później wszyscy jej towarzysze doszli do niej. Zauważyła również, że bura wadera z księżyców podążyła za nimi. Znała ją, widziała ją wtedy na dachach i w kilku innych miejscach. Zignorowała ją, dopóki tamten pożal się Boże klanik nie naprzykrzał się nikomu, zamierzała zostawić ich w spokoju. Jeszcze.
Rozejrzała się, ale nie dostrzegła żadnych smoków. Ruszyła bez słowa w górę stoku. Im dalej szła tym teren był bardziej stromy i nieprzyjemny. Ciekawe co będzie czekało na końcu tej drogi. Miała nadzieję, że nie stado smoków.