"Nie znam jej, ale wiem, że jest włóczęgą." - odpowiedziałam na pytanie małego, po czym wstałam i się rozciągnęłam. Popatrzyłam w jej kierunku, sama nie wiem czy przyjaźnie, z politowaniem czy wrogo. Mieszanka uczuć. Chciałam jednak nie sprawiać wrażenia złej czy strasznej, ale nie wiem, czy mi się to udało. Za to żeby zniweczyć efekt spojrzenia, uśmiechnęłam się delikatnie i miło. Bo przecież ona i tak nie miałaby odwagi zaatakować dwóch wilków, zwłaszcza w obecności młodego. Bo "przez przypadek" mógłby się we mnie obudzić instynkt macierzyński...