Strome Szczyty

[Vircassis]

Spojrzał na nią przygnębiającym wzrokiem.
- Nie pomagasz - mruknął - ja wielki Mephistopheles zbesztany przez siostrę i znajomą.. I jeszcze się wybronić nie chcę.. - westchnął ciężko.

[Watriss]

-Takie są już demon, prawda?- spojrzała chytrym wzrokiem na Vir'a jakby odkryła jakąś wielką tajemnice. Szkoda że się tak nie czuła.

[Vircassis]

- Jakie są? Ja jestem Mephisto. Moja siostra Lilith. A ojca nie znam więc nie wiem. Liluś ponoć zna.. Ale się mieszać w to nie będę. Nie chcę go znać. Czasem demony po prostu ukrywają swoje 'prawdziwe ja' i udają kogoś innego. Tak jak w moim przypadku.. - westchnął.

[Watriss]

Uśmiechnęła się.
-Szepcz i kuś, zabijaj i wyświadczaj przysługi, nienawidź i płacz.- wyrecytowała.- Żyj i umieraj. 

[Vircassis]

- Eee.. To ja marnym jestem demonem! - westchnął - co ja mam z ludźmi kontrakty podpisywać?! Coś za ich duszę? Nie.. Nie moje klimaty.. - machnął ręką.

[Watriss]

-Po prostu ich zjedz.-odrzekła. Uśmiechnęła się. Zamarła bez ruchu jednak po chwili się ocknęła.- Grr... mieliśmy szukać chaty!

[Vircassis]

- Też mi zabawa! - mruknął i złożył ręce - Ty miałaś prowadzić..

[Watriss]

Zamyśliła się.
-To najpierw musimy zejść... następnie drzewo... krzak... rodzynki z ananasami... trupy... i jesteśmy. -Palcem rysowała mapę, teraz spojrzała na nią z dumą.

[Vircassis]

Podniósł jedną brew ze zdziwienia.
- Serio? To ta Alfa musi być psychopatką, że Rodzynki z Ananasami.. - mruknął.

[Watriss]

-To chyba moja wyobraźnia. - mruknęła  i wstała. Ruszyła w stronę zbocza.

[Vircassis]

Poszedł za nią.
- A tak właściwie to co chcesz zrobić? - spytał. Warto przecież wiedzieć.

[Watriss]

Zatrzymała się i podrapała po głowie. Niezbyt wiedziała...
-Chyba zdobyć informacje.- odrzekła pośpiesznie.

[Vircassis]

- Ale jakie? - dopytywał. Nie za bardzo wiedział jakie są motywy tego najścia na dom Alfy Księżyców.

[Watriss]

-Wszystkie. Plemiona, tereny, plany. Chce wiedzieć po czyjej stać stronie. - powiedziała i zaczęła schodzić po stromym zboczu. 

[Vircassis]

- Hę? - zdziwił się - no to jak ty tam ją znajdziesz ja zostanę na polu. Nie powie przecież przy mnie. W końcu jestem z Mroku - westchnął.