Wygrzebałem się z krzeseł i stanąłem naprzeciwko wadery. Moja postawa nie zdradzała chęci walki.
- Hoooaaahhrrr
Wychrypiałem. Wiedziałem, że wilczyca nie zrozumie, ale może z tonu głosu wyrozumuje, że grzecznie proszę ją o opuszczenie posesji mojej alfy. Na razie nie widziałem ani nie słyszałem jej. I dobrze, może nie ma jej w domu.