Popatrzyłam na jej dłoń, wycierając krew z warg. Zacisnąłem jej dłoń, a drugą musnęłam jej twarz, uśmiechając się miło, jakbym chciała powiedzieć "Dziękuję. Dzięki tobie będę mogła żyć. Wszystko będzie dobrze". Jednak moja natura skrytej sadystki przejęła nade mną władzę. Sięgnęłam do dziury w brzuchy i złapałam pierwsze lepsze flaki. Jelita. Dobrze się złożyło. Wyjęłam je, zębami przegryzając wszystkie błony trzymające je w kupie. mając już sporej długości sznur owinęłam nim szyję dziewczyny, delikatnie, żeby nie przerwać flaków, ale mocno zacisnęłam je na jej szyi, podduszając ją. Jeśli dłużej tak poleży, to się udusi. Zastanawiałam się, czy jej sobie nie podpiec, póki jeszcze żyje... Chyba dam radę znów się zapalić. Póki co, ponownie ugryzłam jej ramię, pijąc ciepłą krew.