Nie mogłam już wytrzymać. Zeszłam z niej i klęknęłam obok, ręką sięgając w głąb dziury w jej ciele. Sięgnęłam do, o dziwo, jeszcze bijącego serca i spróbowałam za nie pociągnąć. To na nic, jest za mocne. Zmieniłam się więc w wilka i szybkim ruchem zębów rozorałam jej klatkę piersiową, ułatwiając sobie dostęp do tego narządu. Jednym susem skoczyłam na żebra chroniące serce i je złamałam. Zaraz po tym chwyciłam je w zęby, i wyszarpałam z ciała dziewczyny... Najlepsza część musi być zjedzona na początku, bo potem nie dałabym rady i by się zmarnowało... Z serce pełnym krwi w pysku odeszłam na bok, znów zmieniając postać na ludzką. Oblizałam się z krwi, po czym zbliżyłam fragment aorty i żył płucnych do ust, spijając dalej pąpowaną krew. Cudowne uczucie... Co prawda, ciśnienie z jakim wlała się we mnie było dość duże, jednak nic mi się nie stało. Choć prawie się zakrztusiłam. Odkaszlnęłam tylko, po czym wgryzłam się w dalej bijące serce. Ciepłe, ruszające się serce... Otworzyłam w ten sposób prawy przedsionek i prawą komorę, odsłaniając najpiękniejsze mięśnie ludzkiego ciała - mięśnie grzebieniaste... Tak śliczne, że aż żal jeść. No ale cóż, trzeba jeść, póki gorące...