Obserwowałam wszystkich, bojąc się o życie pięknych ptaków. Nie miałam dobrego oparcia pod stopami, więc po chwili miałam problemy z utrzymaniem się na krawędzi dachu. Skrzynie, na które wlazłam, zaczęły się gibać i po chwili usunęły mi się spod nóg. Zaparłam się rękoma, uporczywie trzymając się dachu. Teraz nie miałam wyboru i musiałam się wspiąć. Tak też zrobiłam. I tak hałas pewnie zwrócił uwagę wszystkich tu obecnych. Prychnęłam pod nosem. W sumie, prychanie i okazjonalnie mruczenie lub cichy hihot, to jedyne dźwięki, jakie mogę wydawać. A, no i kichanie. Ale kichanie nie zależy od strun głosowych... Bacznie obserwowałam zachowanie innych, niezbyt zadowolona.