- Niedawno u ogników był feniks, który miał mi dać swoje jajo, z którego miał się wykluć kolejny feniks. Niestety coś mu się musiało pomylić, gdyż z jego jaja wyszedł ten mały gad - opowiedziała w skrócie. Smoczątko pisnęło znudzone, jak na chwile obecną zrezygnowało z prób latania, gdyż zwinęło swe długie, wąskie skrzydła. No tak, wcześniej, nim pojawił sie Vir, Amber miała iść z nim poszukać mu czegoś do jedzenia. Wtem zauważyła jakiś ruch w oddali, zauważyła kolejne dwa wilki. Rozpoznała białego basiora, medyka, które niedawno zwerbowała i jakąś czarną, nieznaną waderę. Skądś ją pamiętała... Po chwili sobie przypomniała. TO była ta, którą dawno, dawno temu spotkała w wieży, a potem jeszcze gdy użerała się z bazyliszkiem.
- Kolejni goście? - mruknęła pod nosem.