Cztery dni temu nie znalazła czekoladek. Skończyły się jej również konserwy. Dziś właśnie zjadła ostatnią puszkę. Powinna wyjść z domu, ale się bała. Na terenach plemienia były tylko ryby. Wystarczyłaby jej jedna ryba. Jedna. Tylko jedna.
Kompletnie załamana dziewczyna wyjęła kieliszek i nalała sobie lampkę wina. Dziewczyna wzięła kieliszek i wróciła do salonu. Tam postawiła wino na stole i nachyliła się nad papierami. Nabazgrała kolejne kilka zdań i sięgnęła po alkohol. Niestety przez nieostrożność strąciła kieliszek. Ten roztrzaskał się na podłodze.
Ev jęknęła. Była niewyspana, gdyż od kilku dni nie mogła spać. Dręczył ją jakiś dziwny niepokój. Dziewczyna schyliła się, aby pozbierać szkło. Niestety przy tym nieźle się pokuła. Pozbierała szkło na prawą dłoń, i poszła do kuchni. Gdy przekroczyła próg, przestała odczuwać ból wbijającego się szkła. Zaniepokoiło ją to. Co jeśli to szkło wbiło się pod skórę i trafiło do krwi, a potem trafi do serca. Przecież umrze!
Ev spojrzała na soją prawą dłoń. Nic na niej nie było oprócz kilku plam. Za to nad dłonią unosiła się jakaś przeźroczysta masa, o delikatnym szkarłatnym odcieniu. Było to gorsze od śmierci.
Dziewczyna pisnęła i jak najszybciej popędziła do swojego pokoju. Wryła się pod kołdrę i dokładnie nią otuliła, usiłując zrozumieć co się właśnie stało.