Gdy nadszedł zmierzch, Ev porzuciła poszukiwania. Znalazła już dość dużo rzeczy. Następnie udała się spać.
Rano, gdy się obudziła, umyła się i przyglądnęła się swoim oczom. Tęczówki już całe były czerwone. Może to była umiejętność tego artefaktu? Zmienianie koloru oczu? Tylko dlaczego czerwony, a nie na przykład piwny? Tak patrząc na siebie, wiedziała jedno. Teraz wygląda bardziej złowieszczo, niż wcześniej. No przynajmniej wyglądałaby złowieszczo, gdyby nie ten durny bandaż na złamanej ręce. Tak w ogóle, to powinna sprawdzić stan jej ręki.
Niezręcznie, dziewczyna lewą ręka odwiązała opatrunek i połamane kije od miotły. Ręka nie wyglądała najgorzej. Kość wyglądała na prostą, więc musiała zacząć się dobrze zrastać. Ev ostrożnie umyła rękę i znowu ją opatrzyła. Musi jej tylko nie nadużywać i wszystko będzie dobrze.
Dziewczyna poczłapała do salonu. Tam łyknęła kilka tabletek przeciwbólowych i zjadła śniadanie. Miała jeszcze piętnaście konserw. Starczy na pięć dni. Jak będzie się głodzić to nawet na dziesięć.